Temat ciekawy, sam film trochę nudnawy, ale interesuje mnie jakie naprawdę płynie z niego przesłanie. Ponad 30 lat temu odkryto gen współodpowiedzialny za występowanie raka piersi i co... kobiety nadal na niego chorują, nadal stosuje się te same metody leczenia... Czy przez ten czas niczego nowego nie odkryto, o skutecznym leczeniu nie wspominając, czy komuś się to po prostu nie opłaca. A pani doktor szlachetnie przez wiele lat głowiła się na problemem, później dostała mnóstwo tytułów i nagród, tylko czy jej odkrycie realnie komuś pomogło?
Oczywiście, że to odkrycie realnie pomogło wielu osobom! Choćby przez to, że sama możliwość badania DNA pod kątem dziedziczności mutacji pozwoliła w wielu przypadkach uniknąć zachorowania na nowotwór przez zbadane kobiety poprzez zastosowanie zabiegu mastektomii (taaak, lepiej żyć bez piersi- choć w dzisiejszych czasach implanty to nic nadzwyczajnego, niż zmagać się z nowotworem). Poza tym był to krok milowy, który zapoczątkował badanie podłoża innych nowotworów, w przypadku niektórych również stwierdzono określone wzory dziedziczenia.
Jednak nie można zapomninać o tym, że żadna choroba nie jest jednoznaczna, tak samo jest w przypadku nowotworu związanego z BRCA1 jak i innymi, ale to temat do dyskusji na forum biologicznym, a nie filmowym.