Swego czasu Polsat w niedziele zawsze emitował filmy związane z kinem familijnym. Przewinęło się wtedy sporo tytułów, dziś już bardzo zapomnianych emisji. Film jest lekki i przyjemny, czasem powieje nudą, ale generalnie to kino ze wskazaniem dla młodszych widzów, dzieciaków - fascynujących się czy może pamiętających czasy VHS'ów.
Jest kilka naprawdę śmiesznych scen, szkoda tylko, że w ostatecznym rozrachunku tak mało. Pomimo tego, że oglądałem ten film naprawdę dawno, to nigdy nie zapomnę jak dzieciak, syn głównego bohatera, przez telefon rozmawiał z Seagalem i "pojeżdżał" go, twierdząc, że jest fatalnym aktorem. Był przy tym pewien, że cały czas rozmawia, z jakimś podrzędnym statystą swojego ojca, podszywającym się pod sensei...