Dla wierzących na pewno bardzo cenne pogłębienie swojej wiary. Pięknie pokazana historia młodego chłopca.
Ten film mógł być genialny,bo sam pomysł z dzieckiem bardzo dobry.Jednak wyszło trochę gorzej i bez większych emocji...
Jak ktoś jest wierzący to do niego takie filmy trafiają . Jeżeli ktoś nie czyta pisma św lub nie uczęszcza na katechezy to właśnie taki film może w jakimś stopniu go ukierunkować go do zmiany...
Zero-jedynkowe są przekonania. Inną sprawą jest nastawienie jakie przyjmuje się wobec tego przekonania. Możesz mieć to ten sam zestaw przekonań, a przyjmować inną postawę. Możesz patrzeć na czyjeś cierpienie z obojętnością albo współczuciem. Ta sama informacja może nie wzbudzać żadnym emocji, ale może też głęboko poruszać i zmuszać do działania. Pogłębianie wiary to procesz, który polega na głębszym zrozumieniu swoich przekonań religijnych, zrozumieniu konsekwencji jakie z nich wynikają, zmiany postawy względem nich i wyciąganiu z nich praktycznych wniosków.
Taka jest moja interpretacja.
No tak, z tym że ciągle używają ludzie trochę złych słów. "Wiara" tak naprawdę wiąże się wyłącznie z wiarą w Boga, można wierzyć, wątpić, albo nie wierzyć i to właściwie całe spektrum, jeżeli ktoś już wierzy to ciężko tu cokolwiek pogłębiać. To o czym piszesz to już się wiąże z religią, całym tym zestawem regułek itd.
można tez wierzyć w wyjścia z ciała i całą sferę niematerialnego istnienia, a nie wierzyć w ani jedno słowo z pisma świętego, tak przykładowo.
myslę, że autor tego posta chciał napisac, że może to komus otworzyć oczy i skłonić ku zastanowieniu na temat istnienia pozacielesnego, bo z kościołem to raczej mało ma do czynienia. Chociaz film oglądałem dawno, wiec moge się mylic w tym komentarzu.
Zendi mówi o pogłębianiu wiary, a ogląda filmy typu "super zioło" (oglądałem, dla wierzącego na pewno jest to film bluźnierczy) i ocenia na 10 - tak jak film o niebie. Chłopcze, zweryfikuj poglądy, bo letnim to możesz być turystą, a nie chrześcijaninem.
Nie widzę problemu z byciem chrześcijaninem i oglądaniem przy tym "bluźnierczych" filmów...
To zależy, czy jesteś ateistą, czy wierzącym. Jeśli jesteś ateistą - ok, ja sam jestem ateistą i nie mam z tym problemu. Ale jeśli jesteś wierzący, to zaczynają się schody. Dobrze znam biblię i pisze wyraźnie że lepiej dla człowieka być gorącym dla boga, albo zimnym, tylko nie letnim. Tak, według biblii letni chrześcijanin jest gorszy od zimnego ateisty.
No ale co jest "letniego" w oglądaniu bluźnierstw?
A co do Biblii - prawda jest taka, że to jest tekst, który często jest zniekształcany przez tłumaczenie, trzeba do niego stosować kontekst historyczny itd. Tak naprawdę chrześcijaństwo sprowadza się do wiary w Boga, 10 przykazań(choć je też nie do końca się powinno brać dosłownie) i "miłowania bliźniego swego jak siebie samego", cała reszta to regułki które były raczej przystosowane do ówczesnych czasów, pisane w przenośni itd. a zostały przez KK jeszcze dodatkowo specjalnie przystosowane do własnych celów. Z samym chrześcijaństwem jakieś "bluźnierstwa" się nie kłócą.
Aha, czyli biblia nie jest należycie przetłumaczona i nie można jej do końca brać na serio... a ponoć tyle ludzkich istnień od niej zależy! Nie ma co, postarał się pon bucek ;)
Prawda jest taka, że wierzący jak chce usprawiedliwić swoje letnie chrześcijaństwo, będzie się bronił bzdurnym argumentem "bo biblia ma wiele tłumaczeń i jest niedosłowna". To jest żałosne. Jak cała ta "religia miłosierdzia", która głosi, że każda opozycja względem niej kończy się wiecznymi torturami. To nie jest cnota, tylko wstyd wierzyć w barbarzyńską religię, która straszy piekłami i zbuntowanymi aniołami.
No chyba dobrze wiesz że tak jest, ja już czytałem przykład gdzie podawany był bodaj aramejski oryginał(już nie wnikam czy coś takiego fizycznie istnieje...) i na przykład jakieś określenie odnoszące się do kobiet i bodaj ich organów zostało przetłumaczone na homoseksualistę - no i później wychodzi, że God Hates Fags...
Tyle że chrześcijaństwo a katolicyzm to dwie różne rzeczy. Owszem, w Biblii jest kupa obrzydliwości i chorych rzeczy, ale akurat o nich się nie dyskutuje i nie inkorporuje do nauczania, nawet w zniekształconej wersji.
Kpł 21 13 Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.
Nie wygląda mi to na źle przetłumaczone.:P
Po pierwsze nie wiesz co jest w oryginale, po drugie to jest wlasnie ten kontekst historyczny o którym pisałem, Stary Testament to był zbiór nakazów i porad dla Żydów, tu chodziło po prostu o to, że "barbarzyńskie" ludy pokroju bodaj Greków czy Rzymian miały w zwyczaju gwałcić swoich wrogów po ich pokonaniu, a Żydzi mieli być lepsi od takiego tałatajstwa i nie dokonywać takich rzeczy.
Ja bym powiedzial, ze akurat czytanie Biblii może wiarę nie tyle pogłębić, co jej człowieka kompletnie pozbawić...
Wręcz przeciwnie. Ten film, ani nie pogłębi niczyjej wiary, a niewierzących tylko utwierdzi w niewierze(inna sprawa, że opieranie wiary/niewiary na podstawie filmu jest śmieszne). Nie wiem jak wygląda treść książki ale zachowanie bohaterów jest nierealistyczne: cukierkowate "kazania" pastora, kontakt z mediami, niejasne relacje małżonków. Podejrzewam, że książka mówi więcej na ten temat.
No i co z tego, że podoba mi się film super zioło hahaa.... gdyby patrzeć na to jaki film jest bluźnierczy, a który nie.. to uwierz mi nie znajdziesz obecnie filmu, który choćby w najmniejszym stopniu był filmem "idealnym" dla wierzącego... ps. jestem animatorem i byłem na tym filmie z moim znajomym księdzem i oboje uznaliśmy, że ten film jest "pożyteczny" dla katolików... także kłóćcie się dalej... Wydaje mi się, że jak ksiądz mówi, że ten film jest dobry, co samo w sobie jest już jakąś nobilitacją to nie wypada tego negować.
Nie wydaje mi się żeby jakąkolwiek nobilitacją było jeżeli ktoś uważa film za dobry, nieważne czy to ksiądz czy pan Zbyszek z warzywniaka.
Niedzielni kinomani będą zachwyceni, cała reszta przyjmie film ze wzruszeniem ramion. Przeciętny do bólu zębów, choć pierwsze pół godziny zapowiadały coś ponadto, cała reszta temat mocno rozwodniła. Ode mnie 5/10.
Widzę, że nie warto już komentować tu czegokolwiek... Wasza wiara wasza sprawa.
Film bardzo naiwny i nie wiem kto może dać temu wiarę.A więc mamy:
-ojca pastora
-zindokrynowanego 4-latka
-matkę która przewodzi chórkowi
-pastora który przyciąga tłumy niczym Hitler i każda zmiana charakteru kazania zmniejsza ilość wyznawców, a przynajmniej wywołuje ich oburzenie.
Tak ten film jest genialny dla fanatyków religijnych którzy odmawiają różaniec przez telefon.
Dla mnie to kolejny po Noe poradnik dla młodego fanatyka.
Według mnie ten film jest genialny i wzruszający, a nie odmawiam różańca przez telefon :D
Zgadzam się w 100 procentach z twoją wypowiedzą. Jestem zaznaczę osobą wierzącą, ale mam swój rozum i taka bajka jest dobra tylko dla pseudo fanatyków, którzy patrzą na wiarę z klapami na oczach. Polecam wszystkim zapoznanie się z tym artykułem co do ,, Śmierci Klinicznej" - http://odkrywcy.pl/kat,111396,title,Smierc-kliniczna-nie-istnieje,wid,13443153,w iadomosc.html?smg4sticaid=614929
Zendi - ogladales "Godzille" ? ... ja ogladalem i powiekszylem wiare w jej istnienie
Z żydowskich legend zrobiliście sobie religie i wierzycie w cuda. A tacy ludzie jak ta rodzinka z tego filmu (historia autentyczna) zbijają na waszej naiwności hajs. Szkoda gadać
Pogłębienie wiary? To naprawdę prawdziwy z ciebie chrześcijanin jak ci wiarę pogłębiają głupie bajeczki od chłopca, który sam się przyznał, że wymyślił całą historię. Jedyna rzecz, którą można się nauczyć oglądając ten film, to naiwność chrześcijan.
Chrześcijanie widzą, że ktoś opowiada o niebie, jeszcze do tego młody chłopak, to każdy świruje, że te historie są pełne nadziei i dowodu, że bóg istnieje.
Ale, że jak jakiś ksiądz powiedział, że to dobre i mądre, to nie znaczy, że tak jest. Film jest fajny, ale ma mnóstwo niedociągnięć teologicznych. No, ale charyzmatycy i letni katolicy, którzy nie widzą różnicy między religią katolicka a wyznaniem protestanckim będą zachwyceni. Polecam Cristiade, jeśli chcecie wartościowe i katolickie filmy. Poza tym opieranie wiary na filmie? Serio? I "tracenie jej", bo ksiądz lub kazanie się nie podoba? To co to za wiara?
Wydaje mi się, że film jest raczej dla tych niewierzących. Trudno zrozumieć pojecie "pogłębianie wiary". Film jest raczej o dowodach na istnienie Boga - tzw. "cudach", a nie o wierze. Bóg rzadko udawania swoje istnienie właśnie po to, żeby nie niszczyć ludzkiej wiary. W tym filmie mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, a nie oczywistym.