bezwiednie komiczne, iż ona przyjmuje oświadczyny dopiero wtedy, kiedy on uczy się czytać, kupuje dom z sześcioma sypialniami, wyrabia ubezpieczenie i karty kredytowe.. zarówno ta końcówka, jak i początkowa scena poznania - poniekąd mapująca, określająca współrzędne, w podtekście symboliczna - w której ona traci torebkę, dokumenty, portfel, zegarek, okulary, różaniec i zdjęcia swoich dzieci sprawia, że nie wróżę temu małżeństwu świetlanej przyszłości, ale daj boże zdrowie, niech się darzy..
Trudno jest przyjąć oświadczyny, które nie miały miejsca. Zazwyczaj można przyjąć je dopiero po fakcie oświadczenia się przez drugą stronę.
Proszę się nad tym zastanowić, czy to w ogóle jest możliwe, panie westernik. Przyjąłby Pan moje wyrazy uznania pańskiej inteligencji oraz bystrości umysłu, jeżeli te w ogóle nie zaistniałyby w rzeczywistym świecie i prawdopodobnie nigdy w tej sprawie się do Pana nie zwrócę?
uu, czepianko? ja wprawdzie rzeczywiście obserwuję u siebie jakieś zaczątki afazji ostatnio, ale to właśnie ostatnio - tymczasem wpis jest sprzed lat wielu. na pewno zaś z czasów, w których owych zaczątków nie było. zatem więc polecam ci jeszcze raz wsłuchać się w dialog merylki i roberta z końcowej sceny powyższego filmu..
pardąsik, nie merylki, a jane oczywiście - merylka występowała z robercikiem w innym jeszcze filmie.. long live afazja!
nie bardzo rozumiem komentarz? czy w ten wysoce wysofistykowany sposób chcesz mi powiedzieć, że się pomyliłeś i przepraszasz? bo byłoby to bardzo jednak ładne, przyznasz, tak się do przeoczenia własnego przyznać..
a czekając na odpowiedź na moje pytanie, spróbuję odpowiedzieć na twoje: tak, przyjąłbym coś czego de fakto nie ma. po prawdzie robię tak dwudziestego ósmego dnia każdego miesiąca. to się nazywa wypłata.
dziękuję, pozdrawiam.
Albo ta scena jak zobaczyła te maszynę zdobył dopiero wtedy jej zainteresowanie gdy zauważyła że on nie jest gapą.