jestem w szoku, że John Turturro, którego fanem jestem popełnił taką chałę. przecież wydawałoby się, że postać Jesusa Quintany, na dodatek przy takiej obsadzie (!) to będzie samograj. tymczasem dostajemy zlepek przypadkowych scen bez większego sensu, zupełnie nieśmiesznych i bez polotu.