Rekonstrukcja zdewastowanej wiary w ludzi. Film cenniejszy, niż wszystkie kazania świata, ponieważ relacjonuje najprostsze życiowe prawdy i sięga wgłąb kopalni ducha aż do tych pokładów, w których nie ma już buńczucznych pretensji wobec świata, ani małych wielkich problemów. Metafora "wielkiego kanionu", czyli relacji człowiek a świat, wedle której nie mamy prawa żądać od świata, by nas dopieszczał i zaspokajał wszelkie roszczenia, budzi we mnie kogoś, o kim często zapominam - człowieka serdecznego. Tego, który odchodzi w cień, gdy ktoś trąci mnie łokciem w autobusie, gdy kolejka w banku jest za długa, gdy pada deszcz, a parasol został w domu...Film Kasdana prezentuje zarazem baczne, zadumane i zdumiewające w swej oczywistej wymowie spojrzenie na relacje międzyludzkie. Wskazuje na obowiązek ich kształtowania wg możliwie najlepszych recept i to takich, które mamy pod ręką. Żeby w przyszłości nie żałować tego, czego można było dokonać w przeszłości. Szczególnie porusza mnie w tym względzie opowieść Maca o kobiecie w czapce baseballowej, która jednym gestem uratowała go od śmierci - zbiega się w niej wdzięczność, żal i oszołomienie, jakie wzbudzić mogą tylko prawdziwie ludzkie, bezinteresowne zachowania. Ten film budzi we mnie takie właśnie uczucia.
A muzyka, wiem że jest sundtrack z tego filmu, kiedyś był nawet dostępny w Polsce. temat przewodni jest znakomity
Również sie zgadzam to jest mój jeden z ulubionych filmów w tym gatunku i przede wszystkmi łamie te kretyńskie stereotypy że film produkcji USA to zawsze musi być beznadziejnym gniotem,wbrew pozorom takich filmów USA kręci sporo a przynamniej kręcono kiedyś to po prostu kino dla myślących...chociaż ja również lubie lżejsze filmy akcji czy s-f itd to nic nie przeszkadza.