Nasuneło mi się takie skojarzenie. On jest jak The Doors. Tak jak oni mieli na swoim koncie jedne z najlepszych i jedne z najgorszych filmów w historii rocka, to Stone ma w swoim dorobku wspaniałe arcydzieła (np. właśnie "The Doors", "Pluton" czy "Urodzeni Mordercy") i filmy kiepskie albo kompletnie nijakie ("Aleksander", "Nixon")